Jak już kilka razy wspominałem było świeto, święto narodowe. Trzeba było coś ze sobą zrobić żeby nie było…Rocznica proklamacji Republiki, Mao etc. więc naturalnym wyborem była restauracja 毛家菜/Mao Jia Cai, a przez nas zwana po prostu ‚Mao place’, co jest motywem przewodnim w lokalu można zgadywać:
Nie jestem wielbicielem wodza, ale restauracja serwuje naprawdę genialne jedzenie, a do tego święto więc nie można było nie wpaść. Problem z miejscem taki, że zawsze jest oblegane. Zaczynali z jedną salą, dziś rozbudowali się na trzy plus pietra. Ewidentnie biznes sie kręci. Chińczyk nie da się złapać na wystrój i akcenty z wodzem, jeśli jedzenie nie daje rady będzie po interesie. W Chinach mówią że ‚food is heaven’ i naprawde przywiązuja dużą wagę do tego co ląduje na stole. Oczywiście podczas przerwy w pracy nie ma szału, i nie każdego stać na wyskok do restauracji, ale jeśli już Chińczyk wybiera się do lokalu to ma być ten cały ‚heaven’ w gębie. Chcąc dostac stolik w Mao knajpie trzeba swoje odczekać, na zewnatrz dostaniemy krzesła i słonecznik żeby sie zająć. Alternatywa to wpaśc tam przed 18ta, kiedy cały naród udaje się na kolację.
Tym razem udało się bez czekania, stolik jest. Głównym frykasem serwowanym w ‚Mao Jia Cai’ jest ‚red cooked pork’ (hong shao rou/ 紅燒肉 ), podobno ulubiona potrawa Mao, ale nie gwarantuje poprawności tej informacji. Różne legendy chodzą w Chinach jak wszędzie indziej. Tak czy owak robią to danie faktycznie rewelacyjnie. Zazwyczaj w tym w daniu z mięsem dostajemy słoninę, za która nie przepadam, ale tu proporcje są na moja korzyść.
Mięso miekkie, świetnie doprawione etc. Na spodzie miski podkład z marynatów drobno posiekanych, które same w sobie mogłyby robic za osobne, bardzo dobre danie. Nie chce mi się nawet rozpisywac bo tego proóbować trzeba a nie czytać. Micha red cooked pork prezentuje sie tak:
Hong shao(red cooking/czerwone gotowanie) pochodzi podobno z Szanghaju, ale popularne jest w całym kraju. Oczywiście będzie się troche różnić ale koncepcja ta sama: sos sojowy, marynaty i inne sztuczki, a czerwony kolor daje hianjiu- czerwone wino, najlepiej z Shaoxing, które słynie z tych wyrobów. Na gotowaniu się nie znam więc zainteresowanych szczegółami zapraszam do google. Obsługa miała ubaw bo zamówiliśmy 3 porcje miecha, co ewidentnie rozbawiło wszyystkich dookoła…
Dodatkowe michy: klasyczne syczuańskie ogórki z czosnkiem w sosie, najpopularniejsze ogórkowe danie w kraju:
Idealne na przystawke, zawsze smaczne, proste do zrobienia. Najczęściej bazuje na wiariacjach sosu sojowego, sezamowego, czosnku, octu i kawałków ostrej, suszonej papryki( tu akurat świeża czewona). Absolutny klasyk chińszczyzny.
Kalafior, chyba najlepszy jaki jadłem w życiu, cholernie pikantny, ale bardzo dobry:
Kalafior niby nic specjalnego a jednak…. podejrzewam, że z chińskimi przyprawami, sosami etc. to i podeszwa z kalosza smakowałaby przyzwoicie.
Dla pewności że nie wyjdziemy głodni jeszcze jedno mięsne danie:
Dobrze jest mieć Chińczyków co znaja miejsca;) Marzeniem moim jest usiąść do takiej uczty z polskim piwem, to jedyna zmiana którą bym wprowadził na tym stole. Szersza perspektywa na sytuację:
Starczy tego bom sam głodny. Najlepszy kalafior życia i jedno z lepszych mięś jakie próbowałem w Chinach. Nadal preferuję kurczaka, ale od czasu do czasu jakaś odmiana musi być…
Na dniach kolejna seria zdjęć z ‚Mao restaurant’- porozgladamy sie po knajpie i sprawdzimy wystrój bo ten też ciekawy. yo!
i dlaczego kliknęłam i mnie tu przeniosło…
nie szalej tak z tym jedzeniem, bo nam, Twoim biednym czytelnikom, kubki smakowe uciekną i powędrują do Chin 😉