No i trzeba się pożegnać z Filipinami. Jutro samolot z Manilii, ale jeszcze do Chin nie wracam;) Z pogodą mieliśmy sporo szczęscia, przed naszym przyjazdem chmury, deszcz, chmury, deszcz…i tak podobno 2 tygodnie. Ładne okolice, świetni i przyjaźni ludzie, dobry(czyt. tani) rum więc szybko zleciało.
Na razie szybki i okrojony przegląd tego co Bantayan ofertuje:
woda: czysta i ciepła, czyli prawie tak samo jak Bałtyk;)
Plaże, również prawie jak Bałtyk;)
Drzewa lekko przeczołgane przez tajfun, ale okolica mimo wszystko się broni.
W nocy nad głową takie okoliczności przyrody: Nie mam sprzetu do astro-fotografii, ale obrazek niżej daje pojęcie:
Objazd wyspy przez małe wioski również był bardzo dobrym pomysłem. Widać zniszczenia, ale jednocześnie widać jak się podnoszą. Po ludziach nie ma oznak jaki kataklizm spadł im z nieba nie tak dawno temu…
I rajskie klimaty na Virgin Island.
No i tyle, było leniwie, ale tak powinno w raju być;) Ja jeszcze mam 2 tygodnie urlopu więc do Chin jeszcze nie wracam, tam zimno teraz, a tego nie lubię;) pzdr!